niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 6

                Cesc leżał wtulony w Sarę na szpitalnym łóżku. Z niecierpliwością czekali na ostateczną decyzję. Czy będzie potrzebny przeszczep? Fabregas płakał cały czas. Myśl, że może stracić ukochaną bolała go najbardziej. Sara trzymała się. Już dawno była przygotowana na najgorsze, ale ból jaki widziała w oczach Cesca ranił jej serce. Godziny mijały powoli, czas jakby zasypiał. Nagle do sali wszedł lekarz. Spojrzał z przykrością na Sarę i Hiszpana i pokiwał głową.
- Możesz jeszcze odmówić tego przeszczepu - powiedział doktor.
- Nie. Nie będę żyła z jedną nerką z możliwością stracenia jej - powiedziała stanowczo.
- Sara... - wymruczał Cesc do jej ucha. - Przeszczep jest trudniejszy niż usunięcie. Zastanów się.
- Nie ma nad czym Cescy... decyzja podjęta - kiwnęła w stronę doktora. - Kiedy? - spytała.
- Najszybciej pojutrze.
- Doskonale - uśmiechnęła się blado. Lekarz wyszedł zostawiając parę razem. Cesc znowu płakał. Sara ścierała mu łzy z policzków. Znowu przez nią traci pozycję w klubie, pomyślała smutno Sara. Spojrzała na Fabregasa.
- Cesc, zadzwoń po Cristiana. Chciałabym się z nim zobaczyć przed operacją.
- Oczywiście.
- I jeszcze jedno. Obiecaj mi, że jeżeli wszystko dobrze się ułoży, pobierzemy się - uśmiechnęła się do niego. - I będziemy mieli dzieci.
- O niczym innym nie marzę - pochylił się i ją pocałował. Delikatnie. Poczuła w tym pocałunku wsparcie i pomoc. Cesc przytulił ją i wyszedł zadzwonić do Tello. Czekał kilka sygnałów, w końcu się rozłączył. Pieprzony Tello, pomyślał i poszedł po kawę. Po pięciu minutach znowu spróbował. Trzy sygnały i usłyszał głos przyjaciela.
- Halo?
- Cristian, tu Cesc.
- No przecież wiem debilu, coś się stało? Jak Sara?
- Prosiła żebyś przyjechał, Cristian, ona szykuje się na najgorsze - znowu zaczął płakać. Ale szybko wziął się w garść. - Jedź do jubilera.
- Po co?
- Kup największy, najpiękniejszy i najdroższy pierścionek jaki tam zobaczysz. Weź ze sobą Roksanę, bo ona ma lepszy gust niż ty i coś pomoże wybrać.
- Czy ty chcesz... - urwał bo dalej do niego nie docierało co chciał zrobić Cesc.
- Tak, chcę się jej oświadczyć przed operacją. Błagam, pospiesz się. - Cristian rozłączył się. Cesc usiadł przy ścianie i schował twarz w dłoniach. Usłyszał kroki obok siebie. Podniósł głowę i zobaczył Carlosa. Nie był sam. Pomógł mu wstać i przytulił go. Weszli razem na salę. Sara widząc ich uśmiechnęła się.
- Cześć - wyszczerzył się do Sary Carlos. Wręczył jej bukiet kwiatów i usiadł na krześle obok łóżka. - Ach, gdzie moje maniery - zaśmiał się i podszedł do dziewczyny, która z nim przyszła. - To jest Maria - wskazał na nią ręką. - Moja narzeczona.
- Gratuluję - podniosła do niego ręce, a ten przybiegł i przytulił się do niej. - Miło mi cię poznać.
- Mnie również, Carlos tyle o tobie opowiadał. - wyciągnęła rękę w stronę Sary. Uścisnęła ją i poprosiła gości, żeby usiedli koło niej.
- A te dobre, czy złe rzeczy też? - zakpił Cesc.
- Wszystko - odpowiedziała bez wahania Maria. - Cieszę się, ze się pogodziliście.
- Ja również. I cieszę się, że przyszliście. Oprócz Cesca nikt przez ostatnie dni ze mną nie rozmawiał. No, jeszcze lekarz - zaśmiała się. Rozmawiali około godzinę. W końcu wstali i pożegnali się z Sarą. Carlos podszedł do niej i pocałował ją w policzek.
- Będzie dobrze - puścił jej oczko. - Będę przed operacją - powiedział i wyszli. Cesc wziął Sarę za rękę i pocałował ją. Po chwili przyszedł do niego SMS. Od Tello.
"Jestem pod szpitalem, czekamy na ciebie :* :*"
Cesc przeczytał to i uśmiechnął się. Pokazał SMSa Sarze.
- Będziemy za pięć minut skarbie.
- Dobrze.
Już go nie było. Cesc przebiegł cały szpital i wyskoczył na zewnątrz. Zobaczył samochód Cristiana i skierował się w tamtą stronę.
- Hej stary - uścisnął go Cristian, a Cesc podszedł do Roksany i pocałował ją w policzek. Dziewczyna wyciągnęła z torebki opakowanie z pierścionkiem. Pokazała go Cescowi, a ten od razu ją przytulił.
- Dziękuję, jest idealny. A teraz chodźcie, bo Sara się niecierpliwi - skierowali się do szpitala. Po chwili byli już w sali Hiszpanki. Cristian rzucił się dziewczynie na szyję i nie chciał od niej odejść. Roksana odciągnęła go i też przytuliła Sarę, ale ostrożniej i krócej.
- Co tam misiaczku? - Cristian usiadł obok łóżka i oparł łokcie na kolanach. Patrzył na nią jak na ciastko.
- Cristian, możesz trochę się uspokoić? - spytał ze strachem w oczach Cesc. - To moja dziewczyna - podszedł do Sary i pocałował ją w czoło.
- Twoja dziewczyna, moja przyjaciółka - puścił jej oczko.
- Właśnie, dziewczyna... spojrzał na Cristiana i Roksana, potem na Sarę. Uklęknął przy jej łóżku u wyciągnął pierścionek. Zobaczył w jej oczach łzy.
- Saro Cortez, czy wyjdziesz za mnie? - uśmiechnął się do niej, ale nie oczekiwał tego.
- Ja... ja nie mogę... chyba nie mogę...
- Saro, możesz. Chcę, żebyśmy się po operacji pobrali.
- Ale jeżeli nie przeżyję jej, nie chcę, cię zawieść...
- Sara, kocham cię i chcę być z tobą - spojrzał na nią ze łzami w oczach. Sara musiała sobie wszystko szybko przemyśleć. Spojrzała na zszokowanego Cristiana i spokojną Roksanę. Tak jakby rozumiała jej wybór. - Kochanie, Cescy... daj mi pięć minut. Idźcie z Cristianem na kawę, ja muszę porozmawiać z Roksi. Bez wahania wstali i wyszli. Sara poprosiła do siebie Roksanę i spojrzała na nią błagającymi o pomoc oczami.
- Co byś zrobiła na moim miejscu?
- Zgodziłabym się - odparła bez wahania Roksana.
- Ale jeżeli umrę jako jego narzeczona, on o mnie nie zapomni. A ja chcę, żeby był szczęśliwy...
- Sara, nie rozumiesz, że on jest szczęśliwy przy tobie, gdy myśli o tobie?
- Boję się - łzy poleciały jej po policzku. Roksana starła je kciukiem i przytuliła Sarę.
- Będzie wszystko dobrze, ale zgódź się. On się załamie jak tego nie zrobisz - Sara spojrzała na nią i kiwnęła głową. Poprosiła Roksanę żeby zawołała chłopaków. Cesc podbiegł do jej łóżka i jeszcze raz spytał:
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak - szepnęła. Cesc chwycił jej twarz w swoje ręce i gorąco ją pocałował.
- No to gratuluję - krzyknął Tello, a Roksana puściła do niej oczko. - To my was zostawimy samych, ale pojutrze na pewno będziemy - I wyszli. Cesc położył się koło Sary i zdmuchnął jej włosy z twarzy. Uśmiechnęła się i wtuliła się w niego. Po klku minutach zasnęła, a Fabregas z nią.

                                                                     * 2 dni później *

                   Dzień operacji. Do Sary przyszli jej znajomi. Carlos z Marią i Cristian z Roksaną. Rozmawiali sobie, ale Sarę niepokoił fakt, że nigdzie nie ma Cesca. Tello z Carlosem poszli go poszukać. Maria i Roksana pocieszały Sarę i już urządzały w myślach ślub.
Po dziesięciu minut chłopacy wrócili z Cesciem. Cały się trząsł i płakał. Sara spojrzała na nich przerażonymi oczami.
- Siedział w samej koszulce pod szpitalem i ryczał - powiedział Tello.
- Z trudem go tu przyprowadziliśmy - dopowiedział Carlos.
- Dziękuję wam, zostawicie nas na chwilę samych? - wyszli szybko z sali, a Sara zawołała do siebie Cesca. Położył się obok niej i znowu popłakał się. - Cescy...
- Ja nie chcę ciebie stracić...
- I nie stracisz, cokolwiek się stanie, zawszę będę przy tobie.
- Obiecujesz? - spojrzał na nią.
- Obiecuję - pocałowała go, chcąc dodać mu otuchy. Znowu zaprosili swoich gości, ale razem z nimi do sali wszedł lekarz.
- Panno Cortez, już czas - kiwnęła mu głową. Do sali weszła pielęgniarka i pomogła Sarze przejść na drugie łóżko. Cesc zajął miejsce pielęgniarki i zaniósł swoją narzeczoną do łóżka. Pochylił się i dał jej ostatniego buziaka... Sara odjechała na salę operacyjną, a Cesc z resztą jej przyjaciół został w poczekalni. Godziny mijały, a Cesc coraz bardziej się niecierpliwił. Już chciał wejść na salę, ale powstrzymał go Cristian z Carlosem. Fabs był bardzo zdenerwowany w przeciwieństwie do reszty. Oni wiedzieli, że wszystko będzie dobrze i nie martwili się. Minęły jeszcze dwie godziny i w końcu wyszedł do nich lekarz. Zmierzył wszystkich wzrokiem i podszedł do nich niepewnym krokiem. Cesc złapał go za ramiona i spojrzał w jego oczy. Nic nie mówił.
- Co jest kurwa... Co z Sarą?!
- Bardzo mi przykro...
- Nie, ona musi żyć!
- I żyje... - wszyscy odetchnęli z ulgą.
- To co się dzieje?
- Pana narzeczona, zapadła w śpiączkę. Próbowaliśmy ją wybudzić lekami, ale dawka leku, który jej podaliśmy, żeby zasnęła, okazała się dla niej niebezpieczna. Oczywiście prawidłową dawkę jej podaliśmy, ale operacja pogorszyła jej stan - Cescowi popłynęły po policzkach łzy. Cristian podszedł do niego i przytulił go. To samo chciał zrobić Carlos, ale Cesc uderzył go w twarz i zaczął demolować poczekalnię. Dziewczyny ustąpiły mu miejsca. Cristian podszedł do lekarza.
- Czy ona ma szanse się wybudzić? - spytał.
- Szanse są zawsze. W tym przypadku nawet są duże, ale trzeba czekać.
- Ile? - spytał Carlos.
- Może dzień, może tydzień a może kilka miesięcy. Wszystko zależy od Sary - lekarz odszedł widząc, że zdenerwowany Cesc idzie w jego stronę. Carlos zatrzymał go i znowu oberwał. Fabregas usiadł na krześle i wziął kilka głębokich oddechów. Spojrzał na Carlosa i jego zakrwawioną twarz.
- Przepraszam stary - rzucił.
- Spokojnie, też bym tak zareagował...
- Co teraz? - rozpłakał się Cesc.
- Czekamy - podeszły do niego dziewczyny i go przytuliły - nie pozostało nam nic innego Cesc.


























































Maria













Roksana


Wow... 6 rozdział i tyle emocji.. muszę przyznać, że prawie płakałam jak to pisałam :/ Ale takie założenie miałam na początku i musiałam tak zostawić :) Następny rozdział wkrótce :D

7 komentarzy:

  1. jaki emocjonujący rozdział *.* bardzo mi się spodobał , oby Sara się obudziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapadała w śpiączkę. Bądźmy dobrej myśli, że się wybudzi. Musi xD
    I jeszcze się jej oświadczył... musi być dobrze!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział XD
    Się w nim dzieje :)
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, ale na końcu łzy spływały mi po policzkach ;( Straszne ale wiem że będzie dobrze musi być :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁO JEZUSIE
    bieedny Fabsiu :( Carlos se dziewczynę, ba narzeczoną znalazł? WOW
    Fabsiu, będzie dobrze :(((
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Fabregas i biedna Sara, mam nadzieję, że się wybudzi ;(

    OdpowiedzUsuń