- Możesz jeszcze odmówić tego przeszczepu - powiedział doktor.
- Nie. Nie będę żyła z jedną nerką z możliwością stracenia jej - powiedziała stanowczo.
- Sara... - wymruczał Cesc do jej ucha. - Przeszczep jest trudniejszy niż usunięcie. Zastanów się.
- Nie ma nad czym Cescy... decyzja podjęta - kiwnęła w stronę doktora. - Kiedy? - spytała.
- Najszybciej pojutrze.
- Doskonale - uśmiechnęła się blado. Lekarz wyszedł zostawiając parę razem. Cesc znowu płakał. Sara ścierała mu łzy z policzków. Znowu przez nią traci pozycję w klubie, pomyślała smutno Sara. Spojrzała na Fabregasa.
- Cesc, zadzwoń po Cristiana. Chciałabym się z nim zobaczyć przed operacją.
- Oczywiście.
- I jeszcze jedno. Obiecaj mi, że jeżeli wszystko dobrze się ułoży, pobierzemy się - uśmiechnęła się do niego. - I będziemy mieli dzieci.
- O niczym innym nie marzę - pochylił się i ją pocałował. Delikatnie. Poczuła w tym pocałunku wsparcie i pomoc. Cesc przytulił ją i wyszedł zadzwonić do Tello. Czekał kilka sygnałów, w końcu się rozłączył. Pieprzony Tello, pomyślał i poszedł po kawę. Po pięciu minutach znowu spróbował. Trzy sygnały i usłyszał głos przyjaciela.
- Halo?
- Cristian, tu Cesc.
- No przecież wiem debilu, coś się stało? Jak Sara?
- Prosiła żebyś przyjechał, Cristian, ona szykuje się na najgorsze - znowu zaczął płakać. Ale szybko wziął się w garść. - Jedź do jubilera.
- Po co?
- Kup największy, najpiękniejszy i najdroższy pierścionek jaki tam zobaczysz. Weź ze sobą Roksanę, bo ona ma lepszy gust niż ty i coś pomoże wybrać.
- Czy ty chcesz... - urwał bo dalej do niego nie docierało co chciał zrobić Cesc.
- Tak, chcę się jej oświadczyć przed operacją. Błagam, pospiesz się. - Cristian rozłączył się. Cesc usiadł przy ścianie i schował twarz w dłoniach. Usłyszał kroki obok siebie. Podniósł głowę i zobaczył Carlosa. Nie był sam. Pomógł mu wstać i przytulił go. Weszli razem na salę. Sara widząc ich uśmiechnęła się.
- Cześć - wyszczerzył się do Sary Carlos. Wręczył jej bukiet kwiatów i usiadł na krześle obok łóżka. - Ach, gdzie moje maniery - zaśmiał się i podszedł do dziewczyny, która z nim przyszła. - To jest Maria - wskazał na nią ręką. - Moja narzeczona.
- Gratuluję - podniosła do niego ręce, a ten przybiegł i przytulił się do niej. - Miło mi cię poznać.
- Mnie również, Carlos tyle o tobie opowiadał. - wyciągnęła rękę w stronę Sary. Uścisnęła ją i poprosiła gości, żeby usiedli koło niej.
- A te dobre, czy złe rzeczy też? - zakpił Cesc.
- Wszystko - odpowiedziała bez wahania Maria. - Cieszę się, ze się pogodziliście.
- Ja również. I cieszę się, że przyszliście. Oprócz Cesca nikt przez ostatnie dni ze mną nie rozmawiał. No, jeszcze lekarz - zaśmiała się. Rozmawiali około godzinę. W końcu wstali i pożegnali się z Sarą. Carlos podszedł do niej i pocałował ją w policzek.
- Będzie dobrze - puścił jej oczko. - Będę przed operacją - powiedział i wyszli. Cesc wziął Sarę za rękę i pocałował ją. Po chwili przyszedł do niego SMS. Od Tello.
"Jestem pod szpitalem, czekamy na ciebie :* :*"
Cesc przeczytał to i uśmiechnął się. Pokazał SMSa Sarze.
- Będziemy za pięć minut skarbie.
- Dobrze.
Już go nie było. Cesc przebiegł cały szpital i wyskoczył na zewnątrz. Zobaczył samochód Cristiana i skierował się w tamtą stronę.
- Hej stary - uścisnął go Cristian, a Cesc podszedł do Roksany i pocałował ją w policzek. Dziewczyna wyciągnęła z torebki opakowanie z pierścionkiem. Pokazała go Cescowi, a ten od razu ją przytulił.
- Dziękuję, jest idealny. A teraz chodźcie, bo Sara się niecierpliwi - skierowali się do szpitala. Po chwili byli już w sali Hiszpanki. Cristian rzucił się dziewczynie na szyję i nie chciał od niej odejść. Roksana odciągnęła go i też przytuliła Sarę, ale ostrożniej i krócej.
- Co tam misiaczku? - Cristian usiadł obok łóżka i oparł łokcie na kolanach. Patrzył na nią jak na ciastko.
- Cristian, możesz trochę się uspokoić? - spytał ze strachem w oczach Cesc. - To moja dziewczyna - podszedł do Sary i pocałował ją w czoło.
- Twoja dziewczyna, moja przyjaciółka - puścił jej oczko.
- Właśnie, dziewczyna... spojrzał na Cristiana i Roksana, potem na Sarę. Uklęknął przy jej łóżku u wyciągnął pierścionek. Zobaczył w jej oczach łzy.
- Saro Cortez, czy wyjdziesz za mnie? - uśmiechnął się do niej, ale nie oczekiwał tego.
- Ja... ja nie mogę... chyba nie mogę...
- Saro, możesz. Chcę, żebyśmy się po operacji pobrali.
- Ale jeżeli nie przeżyję jej, nie chcę, cię zawieść...
- Sara, kocham cię i chcę być z tobą - spojrzał na nią ze łzami w oczach. Sara musiała sobie wszystko szybko przemyśleć. Spojrzała na zszokowanego Cristiana i spokojną Roksanę. Tak jakby rozumiała jej wybór. - Kochanie, Cescy... daj mi pięć minut. Idźcie z Cristianem na kawę, ja muszę porozmawiać z Roksi. Bez wahania wstali i wyszli. Sara poprosiła do siebie Roksanę i spojrzała na nią błagającymi o pomoc oczami.
- Co byś zrobiła na moim miejscu?
- Zgodziłabym się - odparła bez wahania Roksana.
- Ale jeżeli umrę jako jego narzeczona, on o mnie nie zapomni. A ja chcę, żeby był szczęśliwy...
- Sara, nie rozumiesz, że on jest szczęśliwy przy tobie, gdy myśli o tobie?
- Boję się - łzy poleciały jej po policzku. Roksana starła je kciukiem i przytuliła Sarę.
- Będzie wszystko dobrze, ale zgódź się. On się załamie jak tego nie zrobisz - Sara spojrzała na nią i kiwnęła głową. Poprosiła Roksanę żeby zawołała chłopaków. Cesc podbiegł do jej łóżka i jeszcze raz spytał:
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak - szepnęła. Cesc chwycił jej twarz w swoje ręce i gorąco ją pocałował.
- No to gratuluję - krzyknął Tello, a Roksana puściła do niej oczko. - To my was zostawimy samych, ale pojutrze na pewno będziemy - I wyszli. Cesc położył się koło Sary i zdmuchnął jej włosy z twarzy. Uśmiechnęła się i wtuliła się w niego. Po klku minutach zasnęła, a Fabregas z nią.
* 2 dni później *
Dzień operacji. Do Sary przyszli jej znajomi. Carlos z Marią i Cristian z Roksaną. Rozmawiali sobie, ale Sarę niepokoił fakt, że nigdzie nie ma Cesca. Tello z Carlosem poszli go poszukać. Maria i Roksana pocieszały Sarę i już urządzały w myślach ślub.
Po dziesięciu minut chłopacy wrócili z Cesciem. Cały się trząsł i płakał. Sara spojrzała na nich przerażonymi oczami.
- Siedział w samej koszulce pod szpitalem i ryczał - powiedział Tello.
- Z trudem go tu przyprowadziliśmy - dopowiedział Carlos.
- Dziękuję wam, zostawicie nas na chwilę samych? - wyszli szybko z sali, a Sara zawołała do siebie Cesca. Położył się obok niej i znowu popłakał się. - Cescy...
- Ja nie chcę ciebie stracić...
- I nie stracisz, cokolwiek się stanie, zawszę będę przy tobie.
- Obiecujesz? - spojrzał na nią.
- Obiecuję - pocałowała go, chcąc dodać mu otuchy. Znowu zaprosili swoich gości, ale razem z nimi do sali wszedł lekarz.
- Panno Cortez, już czas - kiwnęła mu głową. Do sali weszła pielęgniarka i pomogła Sarze przejść na drugie łóżko. Cesc zajął miejsce pielęgniarki i zaniósł swoją narzeczoną do łóżka. Pochylił się i dał jej ostatniego buziaka... Sara odjechała na salę operacyjną, a Cesc z resztą jej przyjaciół został w poczekalni. Godziny mijały, a Cesc coraz bardziej się niecierpliwił. Już chciał wejść na salę, ale powstrzymał go Cristian z Carlosem. Fabs był bardzo zdenerwowany w przeciwieństwie do reszty. Oni wiedzieli, że wszystko będzie dobrze i nie martwili się. Minęły jeszcze dwie godziny i w końcu wyszedł do nich lekarz. Zmierzył wszystkich wzrokiem i podszedł do nich niepewnym krokiem. Cesc złapał go za ramiona i spojrzał w jego oczy. Nic nie mówił.
- Co jest kurwa... Co z Sarą?!
- Bardzo mi przykro...
- Nie, ona musi żyć!
- I żyje... - wszyscy odetchnęli z ulgą.
- To co się dzieje?
- Pana narzeczona, zapadła w śpiączkę. Próbowaliśmy ją wybudzić lekami, ale dawka leku, który jej podaliśmy, żeby zasnęła, okazała się dla niej niebezpieczna. Oczywiście prawidłową dawkę jej podaliśmy, ale operacja pogorszyła jej stan - Cescowi popłynęły po policzkach łzy. Cristian podszedł do niego i przytulił go. To samo chciał zrobić Carlos, ale Cesc uderzył go w twarz i zaczął demolować poczekalnię. Dziewczyny ustąpiły mu miejsca. Cristian podszedł do lekarza.
- Czy ona ma szanse się wybudzić? - spytał.
- Szanse są zawsze. W tym przypadku nawet są duże, ale trzeba czekać.
- Ile? - spytał Carlos.
- Może dzień, może tydzień a może kilka miesięcy. Wszystko zależy od Sary - lekarz odszedł widząc, że zdenerwowany Cesc idzie w jego stronę. Carlos zatrzymał go i znowu oberwał. Fabregas usiadł na krześle i wziął kilka głębokich oddechów. Spojrzał na Carlosa i jego zakrwawioną twarz.
- Przepraszam stary - rzucił.
- Spokojnie, też bym tak zareagował...
- Co teraz? - rozpłakał się Cesc.
- Czekamy - podeszły do niego dziewczyny i go przytuliły - nie pozostało nam nic innego Cesc.



Maria

Roksana
Wow... 6 rozdział i tyle emocji.. muszę przyznać, że prawie płakałam jak to pisałam :/ Ale takie założenie miałam na początku i musiałam tak zostawić :) Następny rozdział wkrótce :D
jaki emocjonujący rozdział *.* bardzo mi się spodobał , oby Sara się obudziła ;)
OdpowiedzUsuńZapadała w śpiączkę. Bądźmy dobrej myśli, że się wybudzi. Musi xD
OdpowiedzUsuńI jeszcze się jej oświadczył... musi być dobrze!
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział XD
OdpowiedzUsuńSię w nim dzieje :)
Czekam na nexta <3
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, ale na końcu łzy spływały mi po policzkach ;( Straszne ale wiem że będzie dobrze musi być :)
OdpowiedzUsuńŁO JEZUSIE
OdpowiedzUsuńbieedny Fabsiu :( Carlos se dziewczynę, ba narzeczoną znalazł? WOW
Fabsiu, będzie dobrze :(((
Czekam na kolejny ♥
Biedny Fabregas i biedna Sara, mam nadzieję, że się wybudzi ;(
OdpowiedzUsuń